czwartek

Szeptucha

Natasza zazwyczaj wstaje o świcie, wraz z pierwszymi promieniami słońca. Jednak tego dnia obudziła się, gdy niemal cały świat pogrążony był w głębokim śnie.  Nie mogła spać, bo to co jej się przyśniło było zapowiedzią wyjątkowego dnia. 


Wiele razy miała prorocze sny, ale w tym dzisiejszym……, to było coś innego, bardziej intensywnego, dotyczącego jej samej, a nie, jak zwykle, życia jej klientów.
Długo siedziała po ciemku, starała się przeanalizować scenariusz dzisiejszych, sennych wędrówek i pozostawić w pamięci każdy wyśniony szczegół. 

A więc, to ma być ten dzień, w którym mają się rozstrzygnąć jej losy, a więc stanie się coś, co przynajmniej częściowo jest w stanie przewidzieć. Ale czy tym razem intuicja jej nie zawiedzie? Czy dar przewidywania przyszłości może wykorzystać do swoich celów? Czy może zmienić scenariusz swojego życia? 
 
Zapaliła świece, wyciągnęła z woreczka zawieszonego na szyi trzy kamienie. Jeden z nich to fioletowy ametyst, rozwijający zdolność intuicyjnego pojmowania spraw. Drugi, niebieski lapis lazuli, pomagający zawierzyć własnej intuicji i otwierający umysł.  Trzeci, bursztyn, odprężający, wnoszący ciepło w jej myśli i działania. 

Przez moment zawahała się, ale po chwili narysowała krąg na podłodze, wrzuciła do niego kamienie i usiadła obok. Ogień świecy obsypała mieszanką ziół (omanu wielkiego, dającego jasnowidzenie, harmonizującej róży oraz wywołującego wizje, wawrzynu) .



Zaczęła się rytmicznie kiwać w przód i w tył.  Szeptem wypowiadała tajemnicze słowa. Gdy wpadła w trans, przed oczami mignęły jej obrazy z dotychczasowego życia oraz to, co ma się wydarzyć, potwierdzenie dzisiejszego snu.

Najpierw ujrzała gęsty las, pośrodku którego na niewielkiej polanie stoi leśniczówka. Na jej drewnianych schodach, niedaleko werandy, siedzi zapłakana dziewczynka,  której  spokojny sen został zakłócony wizją śmierci ojca. Dziewczynka jeszcze nie wie, że pierwszy raz przewidziała przyszłość.

Potem zobaczyła tę samą dziewczynkę, która walczy z trudami codziennego życia, z głodem, z chorobami siedmiorga rodzeństwa i z brakiem pieniędzy na nowe buty i ubranie.

Następny obraz przedstawiał nastolatkę, pracującą w skupieniu nad tajemniczą miksturą. Dziewczyna jest w drewnianej szopie, zapełnionej fiolkami, butelkami, woreczkami, suszącymi  się ziołami, korzeniami i minerałami.


Potem Natasza zobaczyła kobietę w sile wieku, wędrującą po domach i sprzedającą ziołowe leki, wróżącą z ręki i przepowiadającą przyszłość. Ludzie mówili „szeptucha idzie, czaruje, sprzedaje talizmany, odczynia uroki i od śmierci ratuje, a zaklęcia szeptem do ucha wypowiada”.


Kolejny obraz nie dotyczył tego co było, przedstawiał to, co miało się wydarzyć. 
W szopie, na stole leżała zakrwawiona kobieta, a w jej oczach widać było gasnącą iskrę. Obok stała przerażona, zakuta w kajdany, szeptucha.

Pukanie w drzwi chaty, gwałtownie przerwało wizję Nataszy. Ktoś pomocy u niej szukał, a ona nigdy nie odmawiała. Jednak tym razem, gdy do drzwi podeszła, bała się otworzyć. 

A jeśli to będzie kobieta ze snu? Jeśli jej nielegalna praktyka do śmierci, kogoś doprowadzi? A jeśli te wyśnione kajdany są zapowiedzią więzienia lub wiecznej męki? Czy będzie w stanie zaakceptować porażkę? Czy poprzez śmierć pacjenta, nie straci zaufanie okolicznych mieszkańców?.........

Szeptucha odeszła od drzwi, pozbierała kamienie i na szyi zawiesiła, starła narysowany krąg, zgasiła świecę.  Usiadła na krześle i zgodnie z białoruskim zwyczajem, chwile poczekała, tak aby myśli uporządkować i przygotować się do nowego wyzwania, jakie stawia przed nią życie. Nadal słyszała pukanie do drzwi, ale tym razem ciszej, jakby osoba w potrzebie z sił opadała.  Natasza wstała, chustkę na głowie poprawiła, wypowiedziała szeptem parę tajemniczych słów, aby zły urok przepędzić. Światło w szopie zapaliła. Podeszła powolnym krokiem do drzwi i szukającego pomocy do środka wpuściła.