Choć minęły cztery lata Tutka nadal czeka. Przychodzi codziennie, siada na pomoście i patrzy na horyzont tak jakby umówiła się na spotkanie…... Dla niej czas jakby zatrzymał się w miejscu, jakby nie rozumiała, że życie toczy się dalej i że najwyższy czas zapomnieć o tym co było.
Latem przyciąga ciekawskich turystów, którzy chcą zobaczyć tak niezwykłego zwierzaka. Opowieści o wydarzeniach, których Tutka była świadkiem nie mają końca, co rusz ubarwiane są ludzką fantazją. W pozostałe pory roku siedzi samotnie, czasami jakiś miejscowy rybak zostawia jej coś do jedzenia, a dzieci podrzucają niedojedzone kanapki. A ona nic….. tylko patrzy i czeka.
Już chyba nikt nie jest pewny, co tak naprawdę wstrząsnęło życiem Tutki, bo wersji wydarzeń jest tak wiele. Nawet nie wiadomo czy Tutka to jej prawdziwe imię.
Według jednej, tej najbardziej wiarygodnej opowieści, latem 2007 roku do kei zacumowała niewielka żaglówka, na pokładzie była starsza pani z trzy osobową załogą, w skład której wchodziły wyłącznie koty. Gdy wyszli na brzeg, od razu wywołali sensacje. Wielu patrzyło jak za siwowłosą dzielnie drepczą trzy mruczki. Często zdarzają się wśród żeglarzy miłośnicy zwierząt, przeważnie są to wielbiciele psiej załogi, ale koty i to tak posłuszne i zdyscyplinowane?
Po uzupełnieniu zapasów żaglówka odpłynęła, nikt nawet nie zdążył zapytać dokąd. Zapowiadała się piękna pogoda i wielu żeglarzy wypłynęło tego dnia na wodę.
Nagle wydarzyło się coś, co wstrząsnęło całą Polską. Pojawiła się czarna ściana, tak jakby niebo połączyło się z wodą, zerwał się silny wiatr i rósł gwałtownie na sile, woda spieniła się, pojawiły się wysokie fale. Po chwili rozpętało się piekło, w ciągu kilku sekund potwory, biały szkwał położył na wodzie setki jachtów, wiele osób znalazło się w wodzie i wiele zginęło. W mediach podano informacje, że z jezior wyłowiono ponad 80 osób, a utonęło około 12 żeglarzy, ale któż tak naprawdę wie ile było ofiar?
Pod koniec tego strasznego dnia, turyści i pobliscy mieszkańcy zebrali się przy pomoście aby ocenić szkody jakie wyrządził biały szkwał. Gdy tak stali przygnębieni i zrozpaczeni, zobaczyli że do brzegu przypływa jakieś zwierze, wyglądające jak wynędzniała, nasączona wodą szmata, był to kot.
Ktoś krzyknął, że to jeden z kotów starszej pani, która rano przybiła do kei. Zaczęły się poszukiwania zaginionej łódki….., niestety nie odnaleziono choćby najmniejszego śladu.
Ocalał jedynie niemy świadek, dzielna Tutka, która codziennie czeka na swoją załogę.