Słońce miło przygrzewało. Delikatny wietrzyk muskał taflę jeziora, po której majestatycznie przepływały łabędzie. Od czasu do czasu, jakaś zdesperowana ryba zakłócała ciszę, wyskakując na ułamek sekundy z wody, chyba tylko po to, żeby podziwiać pokrywający całą okolicę, wielobarwny dywan, zrobiony z jesiennych liści.
Tak piękna i nietypowa dla listopada pogoda, skusiła dwóch dziesięcioletnich chłopców do porzucenia nudnej nauki i zamiany szkolnej ławki na drewnianą łódź, wiosła i wędki.
Przyjemnie było płynąć przed siebie i wspominać lato, które całkiem niedawno minęło. Ryby brały, kanapki smakowały, a opowieści kolegów zdawały się nie mieć końca…….
Niestety, zanim chłopcy zorientowali się, słońce zniknęło i zapanował półmrok, powietrze gwałtownie ochłodziło się, a linia brzegowa była ledwo widoczna z powodu mgły, pokrywającej całe jezioro. Wagarowicze zaczęli w pośpiechu wiosłować. Strach przed rozgniewanymi rodzicami oraz ogólne zmęczenie wywołało liczne sprzeczki i przepychanki. Jeden z byt mocno popchnął drugiego i stało się……., łódź przewróciła się.
Niestety, zanim chłopcy zorientowali się, słońce zniknęło i zapanował półmrok, powietrze gwałtownie ochłodziło się, a linia brzegowa była ledwo widoczna z powodu mgły, pokrywającej całe jezioro. Wagarowicze zaczęli w pośpiechu wiosłować. Strach przed rozgniewanymi rodzicami oraz ogólne zmęczenie wywołało liczne sprzeczki i przepychanki. Jeden z byt mocno popchnął drugiego i stało się……., łódź przewróciła się.
Tym czasem, w małej wiosce wybuchła panika i to za sprawą nauczyciela, który postanowił rozprawić się z wagarowiczami, robiącymi z byt częste przerwy w nauce. Odwiedził rodziców, aby naskarżyć na niesfornych uczniów. Już miały być wymierzone kary i przeprowadzone rozmowy wychowawcze, ale winowajców nigdzie nie było.
Przeszukano domy, boisko szkolne, okoliczny las, aż dotarto nad jeziora. Stwierdzono, że łódka zniknęła, a w krzakach niedaleko pomostu znaleziono jeden z plecaków. Wezwano policje i ratowników WOPR, którzy przy asyście helikoptera przeszukiwali jezioro.
Po paru godzinach znaleziono przewróconą łódź.
Po paru godzinach znaleziono przewróconą łódź.
Nad ranem, zrezygnowani i przygnębieni mieszkańcy, wrócili do swych domów. Pozostała jedynie ekipa płetwonurków, poszukująca ciał topielców.
Stała się jednak rzecz bardzo dziwna, rodzice jednego z chłopców po wejściu do domu stwierdzili, że podłoga w korytarzu jest cała mokra, a w pokoju znaleźli porozrzucane, mokre ubrania. Gdy podeszli do łóżka zauważyli, że pod pierzyną śpią dwaj nadzy, przytuleni do siebie wagarowicze.