niedziela

Patrzę na świat przez zamknięte oczy

Czasami wystarczy zamknąć oczy, aby przenieść się do innego świata, do wymarzonej krainy, dalekiej od rzeczywistości.  Lubię ten mój wyizolowany świat...


Pod moją po­wieką życie bez­tros­ko się toczy,
Wyizo­lowa­ny świat oglądam przez zam­knięte oczy.
Oczy zam­knięte, tyl­ko wte­dy widzieć zdołam
Świat mój bar­wny do które­go wołam:
„Ukołysz mą duszę, utul marze­nia
Bym wzniosła się w niebiosa roz­pie­szcze­nia”
Gdy oczy ot­wieram uderza w źre­nice,
Fik­cja obłud­na, prze­biegłe li­sice.
Czar­na smoła z te­lewi­zora wy­cieka,
Mgła dy­mu gryzące­go z ra­dia ucieka.
I du­si me ser­ce upor­czy­wie
Gnijąc na oczach ob­rzyd­li­wie.
Ktoś szep­cze mi do ucha cichut­ko,
Wle­wając w ser­ce ułudę wol­niut­ko.
„Jam twój przy­jaciel!”- po­wiada.
Słowem jak szer­mierz szpadą włada,
gdy do czy­nu dochodzi na ziemię pa­da.
A na tej ziemi kwiaty ko­loro­we,
nie pachnie żaden! Wszys­tkie plas­ti­kowe.
Skle­pienie nieba na wschodzie się od­kle­ja,
ktoś pew­nie za­raz łaty pop­rzyk­le­ja.
Pros­to z chmur na głowę deszcz spa­da,
Spływa z ludzi dob­roć i do ryn­szto­ku wpa­da.
Stoję, pa­rasol chro­ni mnie od ule­wy.
W kie­sze­ni mam ziar­no, pod no­gami ple­wy.
Liczę do trzech i po­wieki na klucz za­mykam,
Jak ma­gik z rzeczy­wis­tości zni­kam.
Na łące roz­siadam się le­niwie,
Chwy­tam w dłonie mo­tyle łap­czy­wie.
Włosy mi w trawę wras­tają
Z brzucha kon­wa­lie się wychy­lają.
Jes­tem trawą, mo­tylem i kwiatem,
So­bie sios­trą, oj­cem, matką, bra­tem.
Wszys­tko jest we mnie i we wszys­tkim ja,
Po­de mną cisza, na­de mną mu­zyka gra.
I tyl­ko cza­sem z cieka­wości uchylę drzwi
By zo­baczyć czy wasz świat jeszcze śpi.

(Happygirl „Wyizolowany świat”)