Zorganizowano kiedyś zawody wioślarskie, w których wzięły udział dwie drużyny. Jedna była reprezentowana przez cudzoziemców, a druga przez gospodarzy, czyli przedstawicieli jednego z wymienionych wyżej krajów. Zawodnicy dzielnie walczyli, zwłaszcza Ci przyjezdni. Płynęli energicznie, szybko i co najważniejsze, skutecznie. Oczywiście zajęli pierwsze miejsce, a do mety przypłynęli godzinę przed gospodarzami.
Ciężki jest smak porażki, dlatego też wszczęto śledztwo, które miało wykazać przyczynę niepowodzenia.
Okazało się, że zwycięscy wykazali przebiegłą taktykę: jeden sternik, narzucający tempo i dziesięciu wioślarzy. Natomiast w drużynie przeciwnej był jeden wioślarz i dziesięciu dyrektorów.
Postanowiono podjąć kroki, wpływające na zmianę sytuacji.
Po roku odbyły się ponownie zawodu. Nasi pechowi sportowcy zostali wyposażeni w nowoczesny sprzęt (wspaniałe wiosła, GPS, antenę satelitarną), a cała drużyna miała piękne firmowe ubrania. Reprezentowali się wspaniale!!!
Ale niestety przypłynęli z dwu godzinnym opóźnieniem!!! Co za pech.
Znowu zwołano naradę i przeprowadzono wielomiesięczne śledztwo, które wykazało, że całą winę ponosi niekompetentny wioślarz, jedyny pracownik fizyczny drużyny, która tym razem składała się z: dyrektora głównego, doradcy, trzech przedstawicieli związków zawodowych, pięciu dyrektorów sekcji sportowej i wspomnianego wcześniej wioślarza.
Znowu zwołano naradę i przeprowadzono wielomiesięczne śledztwo, które wykazało, że całą winę ponosi niekompetentny wioślarz, jedyny pracownik fizyczny drużyny, która tym razem składała się z: dyrektora głównego, doradcy, trzech przedstawicieli związków zawodowych, pięciu dyrektorów sekcji sportowej i wspomnianego wcześniej wioślarza.
Postanowiono stworzyć specjalny departament, którego zadaniem było przygotowanie do kolejnych regat. Łódź została zaprojektowana zgodnie z nowoczesnymi technologiami i kosztowała fortunę. Przeorganizowano całą drużynę, której pech nadal nie opuszczał, bo tym razem finiszowali czerty godziny po zwycięzcach!!!!
Kolejna porażka wywołała skandal. Tym razem śledztwo przeprowadziła komisja najwyższego szczebla państwowego. Z wydanego przez nią raportu wynikało, że skład drużyny był bardzo skuteczny, ponieważ dyrektor główny, trzech dyrektorów sekcji sportowej, dwóch audytorów, jeden reprezentant związków zawodowych oraz trzech obserwatorów, kontrolowało pracę wioślarza (jedynego zresztą pracownika fizycznego).
Aby w przyszłości uniknąć kolejnej kompromitacji, postanowiono pozbyć się nieskutecznego wioślarza, tym bardziej, że podczas zawodów wyrażał bezpodstawne oburzenie, mówiąc „..sami se k… wiosłujcie”.
Napisałam, tę opowieść na podstawie felietonu „Czekam, wiosłując” Arturo Perez-Reverte