poniedziałek

Szydłowiecki anioł

Spotyka je na ulicy, w lesie, w schronisku, na działkach, przed supermarketem…. Są głodne, brudne, zarobaczone, chore, wystraszone i smutne. Każdy z nich, gdyby mówił ludzkim głosem, opowiedziałby swoją niewesołą historię. Byłaby to opowieść o  wierności i bezinteresownej miłości, która natrafiła na mur obojętności, braku zrozumienia i niechęci, a wielokrotnie również na okrucieństwo i sadyzm. Mimo wielu przeciwności losu Anita stara się zmieniać smutną psią rzeczywistość  bo wierzy, że każda historia może mieć pozytywne zakończenie i że każda psia sierota znajdzie swój wymarzony dom.


Opowiedz o swoim pierwszym uratowanym psie.


Było to dwa lata temu, w Szydłowcu, podczas Sylwestra. Pewna „szydłowiecka kociara„ znalazła przymarzniętego do ziemi Astiego, wzięła go ze sobą i trzymała na klatce schodowej, bo mieszkanie miała pełne kotów i obawiała się konfliktu między zwierzakami. Gdyby nie jej interwencja pies nie przetrwałby do rana. Zima jest  najgorszą porą roku dla „bezdomniaków”, trudno im przeżyć bez ciepłego schronienia i jedzenia.
Psia wybawicielka zamieściła ogłoszenie na forum Dogomanii i opisała całe wydarzenie. Byłam poruszona tą historią i postanowiłam przygarnąć psiaka, do czasu znalezienia dla niego nowego domu. Zwierzak był w kiepskim stanie, na szczęście młody i szybko wracał do zdrowia. Mieszkał u mnie ponad miesiąc, a w podzięce za opiekę, zdemolował mieszkanie.
Choć miał trudny charakter, to obiecałam sobie, że nie przestanę szukać dla niego rodziny, dopóki nie znajdę „domu ze złotymi klamkami”.
Zgłosiło się po niego wielu chętnych, a wśród nich wspaniała rodzina z Borów Tucholskich. Gdy zawiozłam do nich Astiego, trafiłam na prawdziwe przyjęcie na cześć adopcji. Były torty, toasty i miła atmosfera. Do domu wróciłam obdarowana grzybami i innymi leśnymi skarbami. Dzięki temu psiakowi poznałam przyjaciół na całe życie. Co roku odwiedzam Astiego i spędzam wspaniałe agroturystyczne wakacje w Cekcynie u Pana Czesława. Przy ognisku z rozrzewnieniem wspominam pierwsze chwile naszej znajomości, zwłaszcza to, że dzięki adopcji, pies nauczył mnie geografii i już wiem, że Bory Tucholskie to nie jakieś tam miasto, tylko przepiękny Park Narodowy z zapierającymi dech krajobrazami, czystymi jeziorami i lasami pełnymi dzikiej zwierzyny........ >>>> więcej na Kobiecych Pasjach


Anita Wesołowska najlepszy psiarz wśród architektów i najlepszy architekt wśród psiarzy


Było to dwa lata temu, w Szydłowcu, podczas Sylwestra. Pewna „szydłowiecka kociara„ znalazła przymarzniętego do ziemi Astiego