wtorek

Metamorfozy Anny

Podobno w każdym z nas tkwi wiele niewykorzystanych możliwości twórczych. Cała sztuka polega na tym, aby odnaleźć sposób na wydobycie z siebie całego skrywanego potencjału, aby to zrobić warto jest postawić pierwszy, odważny krok, a potem kolejne przychodzą coraz łatwiej. Zapraszam na wywiad z Anną Chudzik-Pawlik, która najpierw rozpoczęła wędrówkę w głąb siebie, aby ostatecznie znaleźć odwagę na realizowanie odważnych projektów artystycznych.

Od kiedy prowadzisz pracownię Manufabricum? Jakie były twoje pierwsze kroki w biznesie?
Działam od października 2012 roku. Udało mi się uzyskać dofinansowanie z UE ramach Kapitału Ludzkiego. Była to trudna droga i na pieniądze musiałam ciężko zapracować. Zgłosiłam się do udziału w projekcie w 2011 roku, jednak cały proces decyzyjny trwał bardzo długo ze względu na dużą ilość chętnych, niemal z całego województwa. W grupie, w której startowałam było na początku 500 osób, ale tylko 160 otrzymało granty. Uczestnicy odpadali na różnych etapach, na egzaminach cząstkowych, końcowych oraz podczas oceny biznesplanu.

Czym się zajmowałaś zanim rozkręciłaś własną inicjatywę?
Jestem po charakteryzacji teatralno-filmowej i choć na początku marzyłam o pracy w zawodzie, to nie mogłam tego zrobić, bo pojawiły się dzieci i musiałam zweryfikować plany życiowe, tym bardziej, że charakteryzator to zawód, który trudno jest pogodzić z obowiązkami rodzinnymi, głównie ze względu na wieczorne godziny pracy. Wybrałam rodzinę oraz stabilną pracę biurową w korporacji, myślałam, że tam poczuję się bezpiecznie. Niestety zmieniła się sytuacja gospodarcza i znalazłam się w grupie osób zwalnianych.
Stałam się bezrobotna i zaczęłam poszukiwać innych pomysłów na życie związanych tym razem, z moją pasją plastyczną, którą rozwijam od wielu lat, poświęcając jej każdy wolny wieczór. Nawet wtedy, gdy miałam dużo obowiązków rodzinnych i zawodowych, szyłam, kleiłam, dłubałam, tworzyłam różne rękodzielnicze rzeczy. Robiłam to dla siebie i dla własnej przyjemności, odkrywając w internecie nowe dziedziny sztuki zdobniczej.
Aby móc kontynuować rozwijanie mojej pasji postanowiłam wystartować w konkursie i uzyskać środki na zrealizowanie artystycznych marzeń.

Jak już wygrałaś konkurs i odebrałaś klucze do pracowni, to co sobie pomyślałaś?
Na początku byłam bardzo szczęśliwa, bo przecież odniosłam sukces i w pełni na niego zasłużyłam, byłam nastawiona optymistycznie. Ale gdy otworzyłam drzwi pracowni, to nieco się wystraszyłam, bo to co zobaczyłam przerosło moje oczekiwania. Miejsce z którym miałam połączyć moją najbliższą przyszłość wyglądało wyjątkowo paskudnie, nie dałabym rady zrobić remontu sama, na dodatek z tak niewielkimi środkami finansowymi. Na szczęście pomogli mi przyjaciele, ojciec i mąż, to dzięki nim powstało Manufabricum. Doprowadzenie pracowni do aktualnego wyglądu było prawdziwym wyzwaniem. Przed malowaniem trzeba było wszystko wyszorować. Może nie jest teraz idealnie, ale zależało mi na tym, aby jak najszybciej miejsce ożyło, żeby ludzie” wydeptali do mnie ścieżkę”...